Skocz do zawartości
Centrum gier Lion Project

KONKURS - Walentynki 2018


Verbum

Rekomendowane odpowiedzi

Login na doGGi: Moony
____________________________________________
Gdzie jest Duma?
 – Duma? – Ciszę panującą w górskiej chacie przerwał zaniepokojony głos.
Do przestronnego salonu zbiegła po schodach rudowłosa dziewczyna, rozglądając się dookoła. Na jej czole pojawiła się zmarszczka, gdy nie dostrzegła swej wiernej psiny na zwykłym miejscu przy kominku. Zakręciła smyczą, wołając:
 – Duma, czas na spacer! 
Spodziewała się, że za moment dobiegnie ją głośny szczek i w zawrotnym tempie do pomieszczenia wpadnie, niczym huragan, whippet. Tak się jednak nie stało, co sprawiło, że rudowłosa zadrżała. Czego jak czego, ale spacerów jej towarzysz nigdy nie przegapiał. Czy to śnieg, czy desz, czy to mróz, czy też skwar, że ledwo szło oddychać, spacer musiał być. Dwie godziny hasania często były zbyt krótkie. Zarówno dla rudzielca, jak i dla Dumy. Mijały w oka mgnieniu i ledwo wyszli z domu, musieli wracać, bo dziewczyna musiała skończyć pracę. Niemniej, żadne z nich nie chciało tych krótkich, radosnych spacerów pomijać. Tak więc czy to w zdrowiu, czy w chorobie, Lis  – tak nazywała się bowiem dziewczyna  – dzień w dzień o dwunastej w południe zbiegała z piętra i wołała Dumę na spacer. Ten często już kilka minut wcześniej stał ze smyczą w pysku, merdając ogonem i czekając na ukochaną przyjaciółkę. 
Tego dnia jednak Lis nie widziała go ani przez sekundę. W momencie, gdy sobie to uświadomiła, poczuła ukłucie wstydu. Tak bardzo pochłonęło ją pisanie kolejnego rozdziału, że po tym jak napełniła miski Dumy, zaszyła się w pokoju i z niego nie wychodziła. A co jeżeli jest chory, a ja tego nie zauważyłam? Jestem fatalną właścicielką! – jęknęła przerażona w duchu. Muszę go znaleźć! 
Wbiegła na drugie piętro i przeszukała wszystkie pokoje. Sprawdziła nawet stary kufer, w którym Duma miał zwyczaj się chować, gdy był chory. Nie było go tam jednak. Również na pierwszym piętrze nie udało się go znaleźć. Lord Voldemort  – ulubiony pluszak whippeta  – leżał smętnie na podłodze. Przecież Duma by go nie zostawił! Zawsze go ze sobą zabiera.  Lis poczuła jak ogarnia ją coraz większy niepokój. Biegała po domu spanikowana, wołając raz po raz. Gdy dwukrotnie sprawdziła parter, wybiegła do ogrodu i tam stanęła przerażona. Furtka była otwarta! Zbladła. 
 – Nie! Tylko nie to!  – jęknęła, czując jak uginają się pod nią nogi.  – Przecież mogło mu się coś stać... Jeżeli mu się coś stało... Błagam nie!   – mamrotała oszołomiona.
Wtem zadzwonił telefon. Mechanicznie odebrała i szepnęła:
 – Halo?
 – Lis! Jak się miewasz?  – rozległ się wesoły głos.
 – Łania  – jęknęła jedynie rudowłosa.
 – Co się stało? Źle się czujesz?  – padły pytania pełne niepokoju.
 – Duma zniknął  – szepnęła jedynie.
Po drugiej stronie zapadła cisza, a potem ciche przekleństwo i...
 – Wiedziałam, że o czymś zapomniałam...
 – Co?
 – Lis, tylko się nie gniewaj, błagam  – mruknęła Łania.
 – Mam się nie gniewać za co?  – spytała skołowana młodsza z kobiet.
 – Duma jest u mnie. Zapomniałam ci powiedzieć, że go zabieram?
Chwila milczenia.
 – CO?!  – nagły wrzask.  – Zresztą... nie ważne. Będę u ciebie za pięć minut!  – warknęła, nie dając Łani odpowiedzieć i rzuciła się przez śnieżne zaspy. Po drodze, przyzywając przeróżne bóstwa i mamrocząc co zrobi dziewczynie, gdy ją dorwie. 
Zdążyła się porządnie zsapać i zaczerwienić nim stanęła przed domem ukochanej przyjaciółki. Czarnowłosa już na nią czekała ze skruszoną miną. Uniosła ręce w obronnym geście. Lis w pierwszym momencie miała ochotę ją udusić. W drugim zaś postanowiła dać jej szansę na wytłumaczenie. W końcu musiał istnieć jakiś konkretny powód.
 – Dlaczego?  – spytała tylko.
 – Walentynki  – padła krótka odpowiedź.
Na twarzy rudowłosej pojawiło się zrozumienie. Chwilę później zaś rumieniec. Oczywiście. Przecież był czternasty lutego. Duma miał się spotkać ze swoją ukochaną. Tak jak i Lis. Tylko że później. Łania miała go zabrać rano, by ruda mogła dokończyć rozdział w ciszy i spokoju. W końcu miała terminy. Potem zaś miały zjeść u niej obiad, wyjść z psami na romantyczny spacer po lesie, wrócić i oglądać Władcę Pierścieni, chrupiąc przy tym popcorn. Jak mogłam o tym zapomnieć?  – westchnęła w myślach.
 – Przepraszam  – szepnęła skruszona, wbijając wzrok w ziemię. 
Delikatna dłoń ujęła jej dłoń. Druga powędrowała pogładziła policzek zmieszanej dziewczyny. Muśnięcie warg i ciche:
 – Nic się nie stało. Nie jestem na ciebie zła. Powinnam była ci przypomnieć  – padła miękka odpowiedź.  Przytuliły się mocno. Lis uśmiechnęła się, wyczuwając czekoladowy szampon Łani.  – Chodź, obiad jest już gotowy  – powiedziała radośnie czarnowłosa.
Ruszyły więc do mieszkania, objęte. W momencie, w którym wkroczyły do salu, Lis westchnęła, czując ciepło bijące od kominka. W całym tym zamieszaniu zupełnie zapomniała się cieplej ubrać. Fakt ten jednak szybko ponownie popadł w zapomnienie. Na fotelu bowiem leżały dwa przytulone do siebie whippety. 
 – Duma!  – zawołała cicho ruda, a chwilę później tuliła whippeta.  – Przestraszyłeś mnie, chłopcze  – mruknęła cicho. Drugi mokry nos, dotknął jej skóry.  – Witaj, Samiro. Też się cieszę, że cię widzę  – zaśmiała się, głaszcząc whippetkę, która merdała rośnie ogonem. 
Obiad, jak wszystko co wyszło spod magicznych dłoni Łani, był przepyszny. Siedziały w milczeniu, w ciszy pełnej komfortu, wzajemnego zrozumienia i miłości, którą przerywało tylko mlaskanie pałaszujących ich obiad whippetów. Potem ubrały się ciepło, nałożyły psom ich płaszcze i wyszły do lasu, trzymając się za dłonie. Duma nie opuszczał nawet na krok Samiry. Kiedy wróciły do domu czarnowłosej, było już ciemno. Uprażyły popcorn, postawiły na podłodze miskę serduszkowych ciasteczek dla psów i zasiadły na kanapie przytulone. Co jakiś czas dołączały do nich ich whippety, które tego dnia nie oddalały się od siebie więcej niż na dwa metry.
Wiele godzin później, już piętnastego lutego, Lis stała na balkonie, kóry przylegał do sypialni Łani. Uśmiechnęła się, czując jak Duma trąca ją nosem. Pogłaskała go i westchnęła:
 – To były najlepsze walentynki, jakie kiedykolwiek przeżyłam. Łania, Ty i Samira. Czy mogłam wymarzyć sobie coś więcej?  – zapytała cicho. Pies pokręcił pyskiem, jakby chciał powiedzieć nie, a rudowłosa roześmiała się cicho.  – Wracajmy do naszych dziewczyn, chłopcze  – powiedziała, cofając się do pokoju.
Zamknęła drzwi i uśmiechnęła na widok Dumy, który położył się koło Sam. Ich szyje tworzyły kszałt serca. Chwilę później obejmowała śpiącą Łanię. Wsłuchując się w rytm serca swojej dziewczyny, zasnęła.
Odnośnik do komentarza

WYNIKI!

DG (rysunki):
I miejsce: Bang
(25 głosów)
II miejsce: Telixxo (21 głosów), Adamantine (21 głosów)
III miejsce: Czake (20 głosów)

DG (teksty):
I miejsce: Kornela
(15 głosów)
II miejsce: PiesNaZawsze (10 głosów)
III miejsce: Venus (5 głosów)

PG (rysunki):
I miejsce: MIRA 
(14 głosów)
II miejsce: Airisu (10 głosów)
III miejsce: Mala (9 głosów)
 

PG (teksty)
BRAK
:(

Nagrody zostaną rozdane w weekend.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Przeglądając tą stronę akceptujesz naszą politykę prywatności. Przeczytaj więcej: Polityka prywatności