Airisu Napisano 16 Marzec 2017 Zgłoszenie Share Napisano 16 Marzec 2017 Ohayo Gozaimasu! Niedawno upłynęła moja pierwsza rocznica w grze ... czas na jakiś konkursik, bo więcej okazji może nie być! Co trzeba zrobić? To proste! Albo: 1. Narysuj/namaluj pracę z ... moją postacią i jednym, lub kilkoma (albo wszystkimi, wtedy przyznam dodatkowe punkty :D) jej pokemonami posiadającymi IMIĘ! Pok bez imienia się nie liczy! (dodam dla ścisłości - chodzi mi o to że jak np, Sh Mew to Echo, to ten pok ma się tam znaleść, nie musie pisać na kartce samego imienia :D)Dodam też iż w mym mniemaniu wszystkie to samice więc to może lekko Was naprowadzić 2. Napisz historyjkę lub dłuższe opowiadanie, czy też wierszyk z udziałem mej postaci i jej poków ... tutaj wachlarz możliwości jest większy bo może Was ponieść fantazja - możecie dodać swoją postać do tego, możecie skrzywdzić mą postać (przywykłam xD) lub napisać coś creepy ... grunt by trzymać się tego by był tam udział tejże postaci Do kiedy można składać prace? Macie czas od tej niedzieli (19 marca) do 9 kwietnia ... 3 tygodnie! Coś o nagrodach? Biedna jestem, ale coś tam wykrzesałam wiec są - co konkretnie? Weźcie udział, zajmijcie miejsce a się dowiecie! Prace proszę składać w tym temacie ... i tak - napisałam prace każdy uczestnik może zrobić ile chce obrazków i ile chce opowiadań, może też robić jedno i drugie - oceniam najlepsze prace - grunt by były w jednym poście i będę zadowolona Jakieś zasady? Hmph ... co do prac rysowanych/malowanych - proszę o autentyczność, widziałam zbyt wiele artów by nie pozanć (w razie wątpliwości będę sprawdzać) czy obrazek nie jest przerysowane. W Takim wypadku pracy nie uznaję Konkurs zorganizowany za przyzwoleniem - Elli Cytuj Odnośnik do komentarza
ARTIX_54321 Napisano 7 Kwiecień 2017 Zgłoszenie Share Napisano 7 Kwiecień 2017 Mały poślizg, ale co tam... Rodział 1 ............. Wstęp Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, żyła sobie... ah, to nie ta bajka! To chyba to... pewnego razu, Airisu poszła wraz z Echem do ogrodu znajdującego się nieopodal jej domu, żeby zebrać plony niebieskich oraz fioletowych jagód. Nagle zaczął padać deszcz. Zauważyła, że przez padający deszcz Echo lekko osłabł. - Ciekawe dlaczego? - pomyślała Nagle zaczął wiać porywisty wiatr oraz bardzo obfity deszcz ze śniegiem, oraz gradem. Chciała jak najszybciej znaleźć schronienie, ale deszcz był tak gęsty, a grad tak mocno uderzał o powierzchnię ziemi, że prawie nic nie słyszała ani nie widziała. Biegła na oślep, nagle, w oddali, znalazła jaskinię, które od wlotu wydawała się bardzo duża. Nie bacząc na nic, weszła do niej, jak najszybciej mogła. Wtedy dopiero zaczęła się historia. Rodział 2 ............. Uwięzienie Gdy weszła do jaskini, poczuła dziwne mrowienie. Przestraszyła się. Wyjrzała za siebie, ale nic nie zauważyła. Następnie poczuła ponownie dziwne mrowienie. Odwróciła się i zobaczyła pokemona o spiczastych uszach i dużych oczach, który nie posiadał nóg. Wyjęła swój pokedex i zeskanowała go. Pokedex ujawnił informacje o tym pokemonie: Haunter to pokemon o typach duch i trucizna. Występuje najczęściej w jaskiniach. Pokemon ten jest koloru ciemno-fioletowego. Jak poprzednia forma, ma głupi uśmieszek, z którego wystają dwa rzędy fioletowych zębów. Ma ręce odłączone od ciała, nie ma nóg. Ma po trzy rogi na każdej stronie głowy. - Aha, to Haunter... Muszę go złapać! - krzyknęła Airisu. Nagle zaczął dochodził głośny dźwięk z głębszego wnętrza jaskini. Przestraszyła się, a kiedy chciała złapać Hauntera, uciekł on, a Airisu dostrzegła przed sobą stado Zubatów, które szybko wyleciały z jaskini. Przeszła kilka kroków, jakby miała zemdleć. Echo, która jej cały czas towarzyszyła, wspomagała ją, żeby się nie wywróciła. Chwilę odpoczęła, zrobiła kilka głębokich oddechów i wstała. Poczuła się lepiej. Nagle w oddali zobaczyła dziwną sylwetkę. Był to chyba człowiek o niebieskich włosach. Przypatrzyła się jej, ale szybko odwróciła od niej wzrok. Położyła się na kamieniu. Nagle, zobaczyła że coś stuknęło. To był Echo. Nie tylko ona. Też człowiek, którego zobaczyła w oddali.Trzymał w dłoni sieć, którą mógłby złapać Shiny Mew'a. Gdy chciała zainterweniować, było za późno, bo złodziej nałożył sieć na Mew, żeby mogła się nie wydostać. Próbowała go uwolnić, ale zanim się jej udało, złodziej uderzył ją i straciła przytomność. Rodział 3 ............. Pomoc W pewnej chwili otworzyła oczy. - C-co się stało? - wyjąkała Airisu. Wstała, obtarła swoją sukienkę z brudu, i wiedział jedno, że jest na pewno gdzieś na zewnątrz, nie w jaskini. Powoli dochodziła do siebie, i przypominała sobie, to, co zaszło w jaskini jakieś kilka godzin temu. Dotarło do niej, że bandyta ukradł jej shiny Mew. Jedynego w swoim rodzaju pokemona, która towarzyszyła jej od prawie początku, kiedy została trenerką. Było jej bardzo smutno. Nagle wpadła na pomysł, żeby poprosił o pomoc lokalnych trenerów. Chciała zbadać najpierw okolicę, w której jest. Była gdzieś na skraju jakiegoś miasteczko, albo miasta, jak kto woli. Przeszła kilka kroków, i już spotkała kilku ludzi. Pomyślała sobie, że porobi kilka zadań od miejscowych NPC i podtrenuje swojego dotychczasowego najsilniejszego pokemona. - Zorark, naprzód! - Airisu rzuciła pokeballa z Zoroarkiem. Wzięła kilka questów i pokonałą wiele stworzeń, co zajęło jej kilka godzin. Teraz Zoroark był wystarczająco silny, żeby mogła nim walczyć z innymi oraz z nim podróżować. Była nadal smutna, że nie ma przy niej Echa. Tak jak postanowiła, chciała znaleźć kogoś, kto mógłby jej pomóc szukać jej pokemona. W oddali zauważyła trenera trenującego Gliscora na blisko znajdujących się pokemonach. Były to Musharny. Przybliżyła się do niego i spytała: - Hej, pomożesz mi szukać mojego pokemona? - spytała grzecznie, - Spadaj, gówniarzu, zanim zmiecie Ciebie mój Gliscor - powiedział bardzo chamskim tonem. Odbiegła od niego. Usiadła na ławkę bezradna. Nieopodal jej przeszedł trener, o dość dziwnym i tajemniczym, i nieludzkim wyglądzie. Usiadł na ławce koło niej. Zapytał się jej, co jej jest. Odpowiedziała mu: - Szukam mojego pokemona, ale straciłam nadzieję... - powiedziała. - Pomogę ci - powiedział pomocniczym tonem. - Naprawdę? - Tak - odpowiedział trener. - To chodźmy, zanim będzie za późno - odpowiedziała Airisu. Szybko wstała z ławki, tak jak trener którego nie znała, i poszli powoli w stronę lasu, byle gdzie, żeby go znaleźć. - Kto ci go ukradł? - powiedział - Taki bandyta... Taki o niebieskich włosach... - powiedziała - Musimy go znaleźć! - wykrzyknął Gdy zboczyli z drogi, i weszli w gęsty las, szli tak godzinę. Nagle ziemia pod nimi się zapadła, i wpadli do jakiejś głębokiej dziury. - C-co się stało? - powiedziała Airisu do trenera, Rodział 4 ............. Baza Pochylili głowy do góry. Wołali o pomoc. Nic się nie udawało. Mijały minuty. Godziny. I nikogo nie było. Nagle usłyszeli kroki. - Ciekawe co za pokemony tam nam wpadły - powiedział tajemniczy głos. Nagle ujrzeli ciało tej osoby. Miała niebieskie włosy. Nagle pochyliły się kolejne dwie głowy. Jedna miała różowy kolor włosów, a druga głowa była jakiegoś pokemona. - To oni - powiedziała tajemnicza postać kobiety. - To ta dziewczyna którą... okradłem - powiedział szeptem do kobiety z różowymi włosami - a tamten chłopak to nie wiem kto to. - Zabieramy ich! - wyjęła sieć i narzuciła na Airisu i trenera, którego imienia jeszcze nie znała. Nagle strzeliła czym, nie widzieli czym to było, ale w każdym razie, stracili po tym przytomność. Obudzili się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. - Gdzie my jesteśmy? - powiedziała Airisu - Nie wiem. Nie zdążyłem ci powiedzieć, ale ci trenerzy których spotkaliśmy to zespół R - wredni bandyci. - To oni ukradli moją Mew. - Musimy stąd się jakoś wydostać i uwolnić Mew - powiedział trener którego nie znała. - Mam pomysł. Zoroark, do walki! - wyrzuciła pokeball i z wnętrza wyszedł Zoroark - użyj ataku Dark Pulse i rozwal te metalowe drzwi, które blokują wyjście z tego pokoju! Zoroark uderzył ciosem i otworzył drzwi. Nagle przybiegł cały zespół R z Meowthem na czele. - Zoroark, użyj Punishment! Atak trafił z zespół R, którzy zostali otępienie. - Szybko, uciekamy i szukamy Mew! - powiedziała Airisu. Obeszli całą bazę, aż w końcu znaleźli korytarz, w którym w klatkach, były uwięzione pokemony ukradzione przez zespół R. Znaleźli też Mew'a. Znaleźli przycisk 'otwórz wszystkie klatki' i wszystkie pokemony, oprócz Mew'a, wyszły i gdzieś uciekły. - Mew! - krzyknęła Echo i przytuliła ją. - Uciekajmy stąd! - powiedział trener. Znaleźli wyjście i uciekli z bazy zespołu R. - Ja muszę iść. Cieszę się, że uratowałaś swojego Mew'a. - powiedział trener. - Dziękuję. - powiedziała i odeszła. Przyszła do domu, i położyła się na łóżku. Nadszedł wieczór. - Nawet nie spytałam się go, jak ma na imię. KONIEC Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Mala Napisano 8 Kwiecień 2017 Zgłoszenie Share Napisano 8 Kwiecień 2017 :> Cytuj Odnośnik do komentarza
Groszek Napisano 8 Kwiecień 2017 Zgłoszenie Share Napisano 8 Kwiecień 2017 „Wschodzące słońce wkradło się niepostrzeżenie Do pokoju przez otwarte okno jak pragnienie Na kwiecisty ogród, spoglądało z uśmiechem A zza powiewającej firanki delikatnym oddechem Pierwsze ciepłe promienie jakby rekami puszczone Muskały po policzku futerko dotyku spragnione Pewną niebieską kotkę która na słodkim posłaniu Skulona w kłębek w miękkim puchu oczarowaniu I trzymająca swój ogonek w małych kocich łapakach Z wolna otworzyła zaspane ślepka ukryte w płatkach Chciała przekręcić się na drugi boczek z godnością Lecz gwałtownie uniosła się do góry z lekką miłością Uderzając swym ogonkiem dziewczynę -Powietrze Która spała razem z nią... Na posłaniu czy na na wietrze...” Korona Stworzenia & Zakon Smoka Zakładka "Powietrze" Wers 575 Akapit 37563 Adnotacja 982 Dnia 00.00.159r nne. Fragment "Echo" Nikt nie wiedział że szklana karafka istniała Na postumencie z alabastru, na podwyższeniu stała I raz na jakiś krótki czas, dłoń Boga ją chyliła Ale raz ją tracił ręką i się przewróciła I różowy pył wpadł w krople wody co leżała W nektar Bogów... co z kielicha.. z ust spadała Stało się coś co nie było zamierzone wcale Zrodziło się stworzenie.. i błękitne było całe Straciło pierwotną barwę różu w ogrodzie Boga A inne stworzenia ogarnęła wielka trwoga Miało błękitną sierść i błękitne pogodne oczy A błękitna poświata za nią leci... gdy delikatnie kroczy Bóg wziął małą Mew w ręce i pocałował w czoło A wszystkie inne zazdrosne.. różowe, stały naokoło „To wybryk natury! Nie jest wcale jak my piękne Nie jest kwiatem róży .. jest niebieskie.. wstrętne! Jest za małe.. i ten blask jest taki.. fałszywy cały” Niektóre mew aż z rozpaczy nad tym.. zapłakały „Boże zgładź to błękitne cudo w zarodku Ona nie ma tego co my.. jest pusta w środku” Ale Bóg wcale nie słuchał krzyków kwiatów z ogrodu „Stworzenie Błękitne nie przynieś mi zawodu” I puścił wolno małą kotkę na polane w błękicie W tajemniczą roślinność rosnąca na szczycie Ogromnej wieży dla różowych mew wzniesioną A Boga ręka nad jej głową niebieską uniesioną „Idź przed siebie i odkryj to w sobie mały kotku, Znajdź odpowiedź Odkryj prawdę w duszy środku” Ciężkie lata biegły przed siebie.. straszne mijały .. Błękitnej sierści .. niebieskich oczu nie akceptowały I na każdym kroku sprawiały przykrość małemu kotku „Skrzynki maja zawartość ... a Ty niczego nie masz w środku” W pewnym sensie miały racje a może wcale nie miały? Egoistycznie wpadły na pomysł i małą Mew okłamały Zobacz tą lśniącą skrzynkę tam pośrodku jeziora W niej jest farba różowa.. dla takiego potwora To znaczy dla Ciebie nasza droga siostro kochana Otwórz ją a będziesz taka jak my.. kwiatem będziesz cała Pobiegła Mew do skrzynki a gdy ją otworzyła była pusta Złapały ją za głowę, za ogon i zasłoniły łapkami usta I wrzuciły ją do środka zamykając wieko na wieki i zrzuciły ze szczytu a ta... ta wpadła do ziemskiej rzeki.. Wyłowił ją przypadkiem białowłosy chłopak z rana Otworzył skrzynkę a tam... była skrępowana cała... Uwolnił niebieską Mew ale ta ciągle milczała Nawet z nim, u jego boku, była całkiem sama Ale do tej historii nie wracajmy.. zostawmy ją w tyle Pewne rzeczy zostają nienapisane.. trwają tylko chwile Ta chwila nadeszła gdy po drodze szła fioletowo-włosa dziewczyna Ujrzy błękitną Mew na polanie.. wieczność w sekundzie się zatrzyma I podchodząc do białowłosego chłopaka podając mu rękę „Podaruj mi ta błękitna kotkę..” widziała w Mew mękę To zrezygnowanie.. smutne oczy zastygłe w rozpaczy Zaniedbana sierść.. złamane serce... w niej to zobaczy I będzie walczyć miesiąc, rok, wieczność całą o błękitne stworzenie Powietrze jej podaruje.. a w sercu Mew odnajdzie nadzieje Akceptując jej narodzenie ….miłość przez Boga nadane Przygarnie ten błękit.. kolor na który jest skazane... I czarną dłonią uwolni ją z klatki.. skrzyń w których się skryła Pozwoli jej zakwitnąć na nowo.. tak by się nie bała... by ożyła I nie będzie nigdy różą w ogrodzie Boga.. Egoistycznym kwiatem Będzie wieczna niezapominajką.. błękitem nad światem Fioleto-włosej dziewczyny która zobaczyła w niej moc ukrytą I czyste niechciane serce...i uczucie.. drogę nieprzebytą A wszystko jak echo odbijać się będzie w każdym geście i słowie Gdy powietrze Air otuli i na nowo... jak żyć Jej podpowie.. Nie było łatwo dotknąć cudu tego na polanie w tamtej chwili Białowłosy nie chciał oddać Mew.. złote monety długo liczyli Ale gdy już wszystko zostało ustalone i ręce umowę podpisały Wieczność ruszyła... Powietrze naprzeciw Echa … przed sobą stały „Jestem Twoim błękitnym Echem... słowami prawdy w duszy” „Jestem twoim powietrzem Air... oddechem który właśnie ruszy I pozwoli moja błękitna Mew zacząć Tobie żyć bez strachu Nie pozwolę Ci skończyć w skrzyni.. zakopana w rajskim piachu” „Jestem Twoim Błękitnym Echem.. odbiciem Twoje duszy Wiernym Niezapominajki kwiatem...którego nic już nie zagłuszy Więc nie zapomnij proszę o tym błękicie który różem nie będzie Dla ciebie moje ukochane powietrze.. za Air podążę wszędzie.... Na sam kraniec drogi.. na sam kraniec wszelkiej granicy...” Wzięły się za ręce.. Air i Echo... szły po błękitnej życia ulicy... Gdzie? Nawet ja nie jestem w stanie tego powiedzieć A może zwyczajnie uwierzyć w ich szczęście? i... Nic już nie wiedzieć. Ale wiedziałem odwracając kolejną stronę księgi Zabrałem ją z postumentu łamiąc wszelkie przysięgi Korona Stworzenia & Zakon Smoka Zakładka "Zapomniane Słowa" Wers 583 Akapit 87396 Adnotacja 7 Dnia 00.0.159r nne. "Szaleństwo" „Kuro... Kuro ratuj”.. gdy na Air się rzucił „Kuro!” Słyszał.. „Kuro” kiedy ją przewrócił I stanąwszy na niej, przyparł ją do ziemi A zdziwieni ludzie... byli całkiem niemi I obnażył kły.. nie chciał zrozumienia Pragnął tylko.. Kuro.. Kuro uwielbienia A wiedział dokładnie.. Air na drodze stoi Kuro jej oddana... a jego się boi Postępując w ten sposób gniew Kuro zyska Jej oczy nienawistne.. spojrzenie odzyska Ten krotki moment, gdy spoglądnie wściekła Te sekundy.. tą wieczność która znów uciekła „Kuro pomóż”.. „Kuro moja... „ Air krzyczała A ten gniew w nim... wściekłość wciąż szalała Że nie stworzony został, że mu zakazano Że inne nakazy, rozkazy, tylko mu nadano A on chciał być tylko... nad Air się pochyla „Zagryzę Cię dziewczyno.. To twoja jest wina Stoisz na drodze. Pozbędę się szybko Ciebie Zabije Cię…” Air krzyczy bo nic..nic nie wie „Kuro” „Kuro..” nie czekała długo i uderza Odpycha gwałtownie i wzrokiem namierza Tego który śmiał się rzucić na Air, jej trenera I nienawiść w jej oczach, w sercu wzbiera „Kuro ratuj... nie wiem co się z Zefirem stało” „Nie obchodzi mnie On.. Ciągle jest mu mało” Odwraca się wściekła do Zefira który daleko odskoczył „Kuro..porozmawiajmy...” jak kiedyś opieką ją otoczył „Jeśli nie zechcesz... zagryzę Twojego trenera A swojego nie posłucham..” Zefirowi głos się zmienia „Nie rozumiem jak możesz być tylko dla niej cała!?” „Tylko Air tak naprawdę mnie kochała!!” I nie czekając na dokończenie jej słów uderzył Jakby zapomniał, jakby dla niej .. nigdy nie żył Upadła z głośnym łoskotem obok Air przy nodze Widać było że cierpi.. ludzie stali na drodze Kuro chciała się podnieść ale Zefir ją uprzedził Jak szakal, jak wilk, jak koszmar jej skórę nawiedził I wbił ostre kły w jej grzbiet miękki fioletowy Aż z upływu krwi dostała Kuro zawrotów głowy Air dopadła do niej, Zefira ciągnęli ludzie Trzymał mocno ale puścił.. oderwali go w trudzie.. Air zaczęła szlochać bo Kuro się wykrwawiała Trzymała ją za głowę a ta nie odpowiadała „Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego Kuro skrzywdziłeś? Dlaczego nas obie tak bardzo znienawidziłeś?” Zefir ocknął się z szaleństwa ale za późno już było Chciał zabić Air a skrzywdził Kuro.. to się wydarzyło A on chciał tylko.. uwolnić się z tego koszmaru „Nie chciałem krzywdzić.. nie miałem takiego zamiaru Ale ty Air.. Nigdy nie oddasz mi Kuro.. nie pozwolisz!! dla takiego..” „Zefirze”.. „Na zawsze Kuro zniewolisz!” „Echo mi powiedziało że Air kocha wszystkie was tak samo Mi nigdy nie dano wyboru.. na samotność.. mnie skazano Echo mówiło że Kuro szczęśliwe z Air nad rzeka biegało Dlaczego tylko mnie.. tylko mnie to nigdy nie spotkało? A przecież mógłbym dać Kuro to wszystko o czym Echo rzekło Co Ty możesz o tym wiedzieć Air...!! . Echo przede mną uciekło” Kuro zawsze ogarnięta mrokiem jak cień Zefira Poprzeplatani euforia życia... w żyłach adrenalina Płynąca z szybkością światła w czeluściach ich samych Przez nikogo nie chcianych.. nikogo nie oczekiwanych Ukrywających się w zakamarkach samego gorącego piekła Kuro idąca przez ciemny świat Zefira swym mrokiem urzekła Stąpała dumnie lecz bała się się być siostry lustrem obrazem A Zefir patrząc na nią pierwszy raz określił ją wyrazem „Kuro... Królowo Utopi Rozrywająca Odmęty... „ mówił skrycie „Kochana Urocza Różo Olimpu...” widział w niej jedyne życie „Kuro.. Każdego Upadłego Rozbójnika Odciągnę.. od Ciebie” Zefira mrok i Kuro mrok istniał między nimi lecz nikt nie wie Że nie dane im było stanąć naprzeciw siebie i dotknąć się wzajemnie Zefir się zbuntował.. Kuro nie uległa złu... przepadło.. nadaremnie I byli tak zagmatwani w tym... w tym biegu gdzie Kuro istniała Że Zefir chciał zabić Air by Kuro z nienawiści chociaż przy nim stała Poszedł nawet do Echo prosić o jakąś dobra rade by zrozumieć Kuro Mówiła Echo o emocjach a Zefir tylko słuchał.. zrobiło się ponuro.... A ja wiem dlaczego ponuro płynęła ta nuta Kolejna karta odkryta... w prawdę osnuta... Korona Stworzenia & Zakon Smoka Zakładka "Kartka papieru" Wers 24659 Akapit 5 Adnotacja 294 Dnia 00.0.159r nne. "Atrament" Imako jako jedyna czuła smak krwi na języku I jako jedyna nie słyszała smutnego Kuro krzyku Istot... które w rozpaczy przed nią uciekały Były tylko ofiarami.. ogon pod siebie chowały Skulone w strachu gdy Ta atakowała z wyskoku Aż w tej nienawiści Zefir stanął obok niej z boku Okryci płachtą mroku, zatopieni w wiecznym gniewie Niczego nie kochali i nikogo, oprócz, aż nadto siebie Ogarnięci pragnieniem zemsty i brakiem zrozumienia Rozszarpywali stado liepardów aż do późnego ich znużenia I stali na szczycie wysokiego klifu, aż padli zmęczeni Aż ostatnie promienie zgasną... i mrokiem nocy otuleni Mogli śnić sny... wyniosłe koszmary o życiu po życiu Niedosięgalne obrazy raju stworzone w duszy ukryciu By zbudzić się nad ranem i strzepnąć rosę z futra I gnać przed siebie, nie myśląc by doczekać jutra Rzucając się w wir ostatniej zemsty, walki słodkiej Łamać liepardy jak źdźbła, jak łodygi kwiatów wiotkich Fruwały strzępy ich fiołkowej sierści jak poświata Kuro Spadł deszcz i.. . i znów było jak wtedy... tak ponuro I leciała smutna melodia po kartkach atramentem spisana Ta sama ciągle jedna bez wdzięczna nuta, ciągle taka sama Imako nie mogła wybaczyć siostrze że ta ślepa była w tym gniewie Że rozerwała serce.. i kłamstwem rzekła że nic przecież nie wie O rozpaczy i żalu Zefira tam nad rzeka gdy słów za dużo poleciało A Air nie zrobiła nic.. nic gdy na jej oczach serce Zefira umierało Ale to minęło jak koszmarny sen nad samym ranem.. z ranami Biegli razem w nienawiści w szaleństwie ostrymi zakrętami Ścieżką a wiatr gnał razem w nimi w tej zawziętej pogoni za niczym Za wyciem, za tym co oni tylko rozumieli.. instynktem wilczym Ale nie zatrzymywali się by część i chwale oddać księżycowi na górze Jak zgłodniałe odludki wpadli zakrwawieni na podwórze I w głodzie zagryźli kilka.. lecz kto by chciał liczyć lat co mijały Uczucia szczęścia i radości gdy po wodzie, pod prąd z dusz odpływały... Słyszałem tą chorą nutę wycia w powietrzu lecącą ponad klify Brzęczącą jak fałszywe chwyty palców na zmyślone melodyjne riffy Jej imię narzucone przez Bogów Nevana W księżyca gasnącego poświacie skąpana Między spadającymi gwiazdami cicho szła Na ramieniu powietrza.. smutkiem łka Spogląda na klif pod brudnymi stopami Zgasi noc i mrok wilków prostymi gestami Nevana Nevana tak bardzo załamana Nevana Nevana tak bardzo zapłakana Na nocnym niebie utkana w gniewie leci I ponad księżyc ponad klify dobrem świeci... Rozlał się atrament na białej kartce papieru Stalówka się zatrzymała bo już nie miała celu „Moja droga Agiro podaj mi proszę kolejne pióro Czas zakończyć opowieść o biednym życiu Kuro I wymazać straszną historie Echo z ogrodu Boga Zatrzymać dalsze pisanie bo bardzo zła to droga Postawić kropkę na końcu zdania Imako złości Zapomnieć o nieszczęśliwej Zefira i Kuro miłości Moja droga Agiro podaj mi proszę atramentu Piękniejsza od każdego najczystszego diamentu I zamknij na zawsze wrota do Stworzenia Korony Mój drogi Se.. droga Agiro.. Absolu mój ulubiony Agira zamknęła księgę jak wierna anielska opoka I ruszyłem wraz z nią przez korytarze Zakonu Smoka Ostatni raz opuszczając gmachy ukochanej Korony Stworzenia Powiało powietrzem... powietrzem które nigdy się nie zmienia Agira rozpostarła anielskie skrzydła i ruszyła lotem Siedziałem na jej grzbiecie... mieniła się złotem I wiedziałem że zapisana kolejna czysta kartka atramentem Będzie jedynym i ostatnim z szacunku dla Air akcentem Mówią że siedem dni to długi czas który płynie Lecz cóż Oni mogą wiedzieć kiedy on przeminie I spoglądając jak zawsze na nas z góry samotnie Stojąc w zasnutym od kropel deszczu oknie Nic tak naprawdę nie wiedzą i nie muszą wcale Kiedy płyniemy pod prąd z powietrzem zuchwale Z wyrazami szacunku Groszek Zielony Cytuj Odnośnik do komentarza
merissa Napisano 9 Kwiecień 2017 Zgłoszenie Share Napisano 9 Kwiecień 2017 Gdybym miała więcej wolnego czasu, zrobiłabym więcej, a może i lepiej Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.