abangel Napisano 7 Maj 2016 Zgłoszenie Share Napisano 7 Maj 2016 Potoczek Błądzimy z Ashem po wzgórkach i bezdrożach. Ten głupek jak zwykle poszedł na skróty i drogę zgubił. Ani ludzi, ani jedzenia. - Nie martw sie Pikachu; dobrze wiem gdzie jesteśmy. - Pika, pika... - mruknąłem wątpiąco. - O! Patrz Pikachu! Potoczek! Pójdziemy w dół wzdłóż niego, to na pewno znajdziemy jakichś ludzi - ucieszył się Ash. Patrzę - to fakt - jest potoczek, a przy nim na kocyku siedzi ten złośliwy rudzielec, gapi się w lusterko i się czesze. - Pikachu! Jaki to piękny widok! - Pika, pika... - wyjątkowo piękny... półnagie brzydactwo, chude, piegowate, a jak pięknie ubrana: wyleniała, przykrótka koszulka, że pępek widać, krótkie spodenki, pod nimi krzywe nogi w trampkach. - Pikachu! Złapiemy tego pokémona! Co? Słońce mu chyba mimo kaszkietu główkę przygrzało... Podchodzimy i widzę, że Ash wcale nie widzi Misty, tylko w wodę patrzy, na pluskającego się Staryu, a ślepia mu błyszczą... Misty także nawet nas nie zauważyła, zapatrzona w lusterko. - Ja to jestem najpiękniejsza - zamruczała. Pika, pika, jestem z dwoma głupkami, co jeden widzi tylko pokémony, a drugi tylko siebie... - PIKA! PIKA! - na cały głos; przebudziłem ich. Spojrzeli na mnie, na siebie... - Jestem Ash. - Jestem Misty. Pewnie zgubiliście drogę? - Nie! Doskonale wiem gdzie jesteśmy! Tylko nie mogę sobie przypomnieć. - W Azurii, a skoro nie zgubiliście drogi to pewnie przyszliście zdobyć Odznakę Kaskady? Dobrze trafiliście, bo ja jestem liderką Stadionu, a to nasza rzeka, a to kaskada.- tu wskazała dłonią na półmetrowy wodospadzik na potoczku. - To ma być kaska... - Ash w porę ugryzł się w przydługi jęzor. - Biedaku; jak ty chcesz zdobyć Odznakę? To nie wiesz, że jestem najlepszą na Świecie trenerką wodnych pokémonów, a moje wodne pokémony są też najlepsze wśród wszystkich wodnych pokémonów? - Pika, pika - zdziwiłem się. - O! Twój żółty szczuro-mysz potwierdza, siadaj, obok mnie na kocyku Pikachu i masz ciasteczko. Kic, kic, kic i jestem obok rudzielca. - Smaczne? - Pika, pika. - Miło, że ci smakuje, to masz drugie - bo wiesz, jestem też najlepszą na Świecie kucharką. Akurat, pewnie kupiła to w cukierni, ale z zadowoleniem, bo smaczne faktycznie; potwierdziłem: - Pika, pika! Misty rozanieliła się. - Skoro tak, to zjedz kolejne ciasteczko. Misty ściągnęła koszulkę i smaruje się olejkiem do opalania; ja pożeram kolejne ciasteczka, siedzimy sobie wygodnie, tylko Asch stoi jak ten głupek i nie wie co robić. - Ash, co do Odznaki, to masz szczęście, dziś są Urodziny PokeGry; święt, to dostaniesz ją bez walki. A poza tym nie chce mi się walczyć... A ty Pikachu, proszę, jeszcze jedno ciasteczko. Ash był zakłopotany. - Ale ja chciałem tę odznakę w walce zdobyć... - chlipnął. - Zdobyć? Tym miłym żółtym Pikachu? Nie dałbyś rady! - gdyby nie smaczne ciasteczka, to by mi z nerwów sierść na grzbiecie zaiskrzyła elektrycznie. - Przecież jestem nie tylko najlepszą na Świecie trenerką wodnych pokémonów, najpiękniejszą, ale też w walce najsprytniejszą.- ze skromnością poinformowała Misty. - Pika, pika - zamruczałem, tym razem z niepokojem, bo coś w żołądku mnie zakręciło. - Pikachu potwierdza. Widzisz? Chcesz jeszcze ciasteczko? - dodała. Nie zdążyłem łebkiem pokręcić, bo aż mnie skręciło z bólu i jeszcze pokręciło... a potem przekręciło, a potem zabulgotało... - Przejadłeś się obżarciuchu? A mówiłam, że jesz za dużo ciasteczek - współczuła mi Misty - Spokojnie Pikachu, ja jestem też najbardziej zapobiegliwą ze wszystkich ludzi, masz napij się olejku! Mam pić olejek do opalania na ból żołądka? - To rycynowy olejek - jakby słyszała moje myśli! - pij milutki! Sierść zaiskrzyła mi mimo bólu. - Nie chcesz? I słusznie też bym nie chciała. Ale ja też jestem najbardziej przewidująca i zawsze mam przygotowaną drogę zapasową; nie tak jak ten twój Ketchum. Z torby wyciągnęła kubek i butelkę wina. Polała. - Nie wiem, czy to lepsze na żołądek, ale na pewno smaczniejsze. Mniam, mniam, wypiłem. Polała sobie. Wypiła, polała: - Wypij jeszcze Pikachu - Mniam, mniam - polała sobie, mi, sobie, mi... Świat coś zaczął odpływać, padliśmy na plecy - znów mi, sobie, mi... zrobiło się bardzo ciepło w żołądku i nie tylko tam, i Misty była ciepła, i kocyk mięciutki, i słoneczko grzało...Bardzo miło. Tylko Ash stał sam jak ten kołek. - A moja odznaka... - zakwilił. - Ten tylko o jednym - szepnęła Misty - odznaka nie zając Ashu, nie ucieknie, a co nagle to po diable. Teraz to się wykąp, bo brudny jesteś. To fakt, wszyscy mu mówią, że się nie myje. Ostatnie, co widziałem to, jakieś trzy postacie co z krzaków wylazły i zaczęły wierszem mówić: - Te dwie niecnoty, to kłopoty. By uchronić Świat od dewastacji... - Staryu! - ostatkiem sił krzykneła Misty - zrób coś z nimi, bo ja i Pikachu jesteśmy zajęci - i usnęła; i ja też w kimono. I tak się skończyła ta piękna majówka. ab. 7 maj, 2016 Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi