Parlaxi Napisano 10 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 10 Październik 2016 Listopad od dawna kojarzy się z czasem zadumy, szarością i stosunkowo ponurym nastrojem. Bardzo często nie ma już w tym czasie liści na drzewach, są mgły/szron, błoto, pada deszcz i ogólnie jest dość melancholijnie czy wręcz paskudnie. I właśnie dlatego, na zasadzie drobnego eksperymentu, ten konkurs również będzie skupiał się wokół listopadowych nastrojów (bo i dlaczego wszystkie konkursy muszą być wesołe, radosne i pełne ciepłych i intensywnych kolorów? ) Jest to konkurs wspólny dla Graczy PG i DG - i dla każdej grupy Uczestników są przewidziane nagrody! Uczestnicy konkursu będą mieli do wyboru:a ) narysować bądź namalować listopadowy obrazek używając wyłącznie odcieni szarości, czerni (czyli: ołówków, węgla, czarnych kredek/pasteli, czarnego tuszu, flamastrów w odpowiednich kolorach itp) oraz bieli dla uzyskania kontrastów.b ) napisać krótkie opowiadanie związane z listopadem (od spaceru po lesie, po wizytę na cmentarzu) W pracy konkursowej musi brać udział wybrany przez Was pupil (pokemon lub pies) Tak, jak do tej pory, jeden Gracz może złożyć jedną pracę, jeśli jednak Gracz gra w OBIE Gry, może złożyć DWIE prace (po jednej w każdej "konkurencji" ) Prace należy podpisać nickiem z Gry. Rozpoczęcie konkursu: 10.10.2016 Zakończenie składania prac konkursowych: 31.10.2016 Rozstrzygnięcie konkursu: 01.11.2016 Sposób składania prac: jako załącznik w poście tutaj, w tym wątku, żadnych linków do serwerów zewnętrznych. Sposób głosowania na prace Uczestników: poprzez kliknięcie "lubię to" Prace należy podpisać nickiem z Gry. Przewidziane są nagrody w grze - niespodzianki UWAGA! Osoby, które bawią się w naruszanie regulaminu (multikonta) są proszone o zdecydowanie się na jedno konto i jedną pracę. Próby oszustwa będą niestety nagradzane inaczej.. Przypomnę obowiązujące reguły głosowania za pomocą przycisku "lubię to": 1. Nie głosujemy na swoją pracę. Wszyscy wiemy, że każdy uważa swoją pracę za najlepszą, najładniejszą itd (i jak najbardziej macie do tego prawo ) Nie zmienia to jednak faktu, że cudze prace mogą być równie ciekawe! 2. Osoby, które bawią się w naruszanie regulaminu (multikonta) są proszone o nie nabijanie punktów swojej pracy konkursowej. Za taki proceder praca dostanie tyle punktów ujemnych, ile multi zostało użytych do podbicia. Administracja patrzy na Was! Z racji tego, że podczas niektórych Konkursów dochodziło do najróżniejszych niesportowych czy wręcz nieuczciwych zachowań, zaznaczę raz jeszcze najważniejszą sprawę: Pamiętajcie, że oceniana ma być PRACA KONKURSOWA, a nie osoba, która pracę złożyła. Zrozumiałym jest, że są tu różne sympatie i antypatie, nie powinny one jednak wpływać na ocenę PRACY KONKURSOWEJ. Przykład 1. Gracz A lubi Gracza B, ale podoba mu się praca Gracza C. Nie polubi jednak pracy Gracza C w obawie, że Gracz B "może się na niego obrazić". Przykład 2. Gracz A szczerze nie lubi Gracza B, mimo iż praca Gracza B jest znacznie lepsza od pracy Gracza C. Jednak głos odda na pracę Gracza C tylko i wyłącznie dlatego, że "nie jest to Gracz B" Przykład 3. Gracz D zaproponował Graczowi A, żeby oddał głos na jego pracę (lub pracę konkretnego Gracza). Gracz A dał się przekupić, mimo iż prace innych uczestników były znacznie lepsze w jego ocenie. Wierzę, że uda się przeprowadzić konkurs bez niepotrzebnych nieporozumień. Więc: nie prosimy o głosy, nie typujemy konkretnej pracy jako "TEJ JEDYNEJ SŁUSZNEJ" - każdy głos ma być jak najbardziej subiektywny, jednak starajcie się nie podszywać tego odczuciami względem Uczestnika konkursu I nie zamartwiajcie się, komu dać swój głos - możecie polubić każdą pracę konkursową, byle nie swoją własną SakuSan lubi to Odnośnik do komentarza
Ulquiorra Napisano 10 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 10 Październik 2016 SuperUlik Odnośnik do komentarza
shagi Napisano 10 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 10 Październik 2016 (edytowane) Można w dwie osoby Edytowane 10 Październik 2016 przez Parlaxi Nagroda jest dla osoby składającej pracę. To, jak się dogadacie między sobą - Wasza sprawa ;) Odnośnik do komentarza
Serena Napisano 11 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 11 Październik 2016 Shiny Rattata już w liściach Nik na PG: Serena Odnośnik do komentarza
GoldLithium Napisano 11 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 11 Październik 2016 (edytowane) P.S. Nie zmienię, nie robię dla wygranej, wrzuciłam, bo miałam pomysł na wykonanie Edytowane 12 Październik 2016 przez Parlaxi Ok, wg życzenia :) Praca piękna :) Odnośnik do komentarza
Annyonne Napisano 11 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 11 Październik 2016 Wracałam do domu. Dzień był jesienny, szary i smutny. Na niebie płynęły chmury we wszystkich odcieniach szarości. Wicher pchał je dalej i dalej, a wciąż napływały następne i wszystkie płakały deszczem. Ulicami przemykali zmoczeni przechodnie, ze spuszczonymi głowami, drżąc z zimna i chowając głowy w kaptury i kołnierze. Nikt się nie zatrzymywał, nie było słychać rozmów ani wesołych okrzyków. Samochody przejeżdżały przez kałuże i szybko znikały za zakrętem. Tramwaje i autobusy zawoziły zmęczonych, smutnych ludzi do domów. Wszyscy uciekali...jak najdalej od tego ponurego, szaro-burego, mglistego i mokrego świata. A deszcz padał, padał, padał... Wszystko było szare, nijakie i niewyraźne. Szare domy, ciemne ulice, popielate samochody, tramwaje i autobusy, prawie czarne niebo, brunatne drzewa i ostatnie brązowe liście – wszystko było ponure i takie nieprzyjazne. Byłam już cała mokra. Czarny parasol, pożyczony od taty, nic nie pomagał, wiatr wszędzie wciskał krople deszczu. Razem z kilkoma szarymi, równie mokrymi jak ja, osobami, czekałam na tramwaj. Wreszcie nadjechał w strugach deszczu. Od przystanku do domu ruszyłam szybkim krokiem, by jak najszybciej minąć szarość jesiennego dnia i ogrzać się w cieple domu. Nagle z mglistej, mokrej i szarej uliczki, niedaleko mojego domu, wyskoczyło szczekające radośnie psisko i machając ogonem odtańczyło wokół mnie wesoły taniec. To moja Balbinka, kochana sunia, wybiegła mnie przywitać. Szare, ponure i smutne zniknęło, chyba nawet deszcz przestał padać, a wiatr ucichł. Skakałam z Balbiną przez kałuże, a ona wesoło szczekała i merdała ogonem. Do domu weszłam mokra, ale z uśmiechem na twarzy. Jesień wcale nie musi być smutna i ponura DG - nickname Odnośnik do komentarza
Zokoraa Napisano 12 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 12 Październik 2016 Ciągle pada deszcz. Na dworze zimno, nie chcę się wychodzić. Ale dla zdrowia, czas wybrać się do lasu z psem. Kałuże na ulicach , błoto no cóż przecież to taka pora . Po cały dniu chodzenia po lesie, aż mi nogi bolały.A pies wykończony sił już nie miał aż go nosiłem na rękach. Z głodu kupiłem sobie pysznego hamburgera i podzieliłem się z psem. I postanowiłem go rzucić niezbędne kilogramy ,po zjedzeniu go. I postanowiłem z wraz moim ukochanym psem po biegać i zrobić kilka kółek.Nagle poślizgnąłem się na błocie.Na szczęście mój pies nie uciekł ! O mój boże! Co ja zrobiłem? Szybko z psem podbiegłem do domu, wykąpałem się, a później jego. A już chciałem znów wyjść na spacer, a to już koniec opowiadania. Jakie to smutne,aż płakać się chce Odnośnik do komentarza
Puzuar Napisano 12 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 12 Październik 2016 Jest listopad. Deszcz, mróz, wszędzie szarość. Na tle tej szarości wyróżniają się tylko pokemony szykujące się na zimę. Postanowiliśmy z Gengarem wracać z Lavender Town przez Cieniste równiny (tak było bliżej niż przez Las Ariański). Do Lavender Town chodzimy dwa razy w tygodniu, by zapalić znicz dla bliskiego przyjaciela mego towarzysza. To co przeżył sprawiło, że z wiecznie uśmiechniętego, psotnego pokemona stał się osowiały, po prostu przypominał pogodę wokół. To co działo się w tamtym czasie pamiętam, tak dobrze, jakby wydarzyło się wczoraj. Był to typowy październikowy poranek. Mimo pochmurnej pogody pozwoliłam Gengarowi na zabawę w Lesie Ariańskim. Czytałam sobie gazetę, gdy nagle, zauważyłam jak pokemon z Deerlingiem i Chimcharem biegną w stronę mojego domu (miałam najbliżej do lasu). Cała trójka była przerażona. Nie wiedziałam dlaczego, dopóki nie spostrzegłam, że Gengar coś trzymał kurczowo w łapkach. Świeżo co nauczony telepatii, zaczął wołać: „Puzuar pomóż! Stado Meowth zaatakowało go podczas zabawy w chowanego”. Bez chwili namysłu pobiegłam po ręcznik, zawinęłam go i pośpiesznie pobiegliśmy do Centrum Pokemon. Niestety po 3 godzinach maluszek zmarł na wskutek obrażeń. Wraz z grupką trenerów zorganizowaliśmy pogrzeb w Lavender Town. Oprócz trenerów przyszły również przyjaciele pokemona z Lasu Ariańskiego. Od tamtych wydarzeń ciągle pada. Minął miesiąc, nic nie jest takie jak powinno. Gengar już się nie uśmiecha, w okolicach Viridian cisza. Dzikie pokemony nie mają ochoty się bawić. Słychać jak krople deszczu odbijają się od powierzchni parasola. Nagle Gengar stanął. Spoglądał jak małe pokemony, które uciekły z Pokeballi chłopca, bawią się w deszczu. Po chwili było słychać płacz i głos pokemona - Puzuar! On nie wróci. Prawda? Mój przyjaciel Dedenne… Odnośnik do komentarza
Risu Napisano 12 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 12 Październik 2016 Nick z PG: Risu :3 Odnośnik do komentarza
Groszek Napisano 12 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 12 Październik 2016 Korona Stworzenia - Zakładka "Zakurzone Opowieści" Wers 2455 Akapit 67 Adnotacja 122 Dnia 12.10.159r nne. "Legenda" "Mówią że słowa nie mają znaczenia a tylko czyny się liczą, gesty zapomnienia Lecz cóż oni mogą, ślepi w zatraceniu oceniając nas w swoich, skrzydeł cieniu..." Wolumin stary spadł głucho na ławę Prosto w Artemiza... ubogą, ciepłą strawe Opasła księga, ostatki jadła rozlała Po drewnianej ławie, po spodniach spływała Zadumał się... Spoglądając na ławe Wyczuł On w kartach, w wersach obławe Spisaną wiecznym woskiem w treści Prawa zapomnianego które się mieści Na pierwszej stronie splamionej atramentem Czytanej w świętości z czystym akcentem Starodawna opowieść spisana dla ludzi Lecz by ją zrozumieć, nikt się nie trudzi I tylko On jeden wiedział dlaczego spadła Księga woskiem spisana, do jego jadła Wziął mokrą w dłonie, przewracał karty Czytał zachłannie, choć czuł się, rozdarty Gdyż historia którą ujrzał, na powrót, tej jesieni Spojrzenie na listopad, na zawsze Mu, zmieni Wolumin który nie był, a jednak stał się wzorem Który w szarości dnia wypełnił Go... komnate spokojem "Życie zaklete w oczach litwick" tytuł głosił Przeczytał głośno a kurz się unosił I wstęp na skraju rogu pierwszej strony "Spójrz i nie bądz dłużej już strapiony" Przyjęte jest że każdy pokemon za życia Ma swojego trenera, przyjaciela i litwicka Dla każdego stworzenia jest odmiennej natury Różnią się między soba, są innej postury A najważniejsze są trzy atuty świecy Płomień, Prawe oko i Kto im daje Plecy Przykład podany był na marginesie "Niech tylko wyobraźnia, Ciebie nie poniesie" Oddish miał malutkiego litwicka w kulce Chował się On zawsze na dębowej półce Płomień uzdrawiał, choć był niewielki Niewiele większy od morskiej muszelki Lewe jego oko dla każdego takie same Prawe zakryte, w zieloności trawy, skąpane Widziało swojego trenera który plecy dawał Przez pryzmat oddisha, życiem jego władał Oddish miał litwicka który czas mu mierzył Z wosku przyjaciela ktory w niego wierzył Kolor oczu litwicka był duszy obrazem Trener był plecami i wszystkim zarazem Przyjęte jest że każdy litwcik ma ustalony czas żywota Kiedy płomień gaśnie pokemon przechodzi przez wrota Znajdujące się na Cmentarzu Laprasów, pierwszego listopada Kiedy jesień szara, złotem otula a deszcz nie pada Każdy podąrza do nieba bo piekło dla pokemonów nie istnieje Pokemony zawsze dobre, dla nich niebiański wiatr wieje Chwila zadumy... "Wyobraźnia niech poniesie" Na skrzydłach woskowych.. w Oddisha las niesie" Na Cmentarzu Laprasów pokemony w tłumie Wśród swoich.. między braćmi w ciszy i w zadumie Kroczyły pogodne na spotkanie z końcem czasu Cichutko z uśmiechem, nie robiąc chałasu Wybieram Cię Oddish... ...a płomień wiatr niesie Dusze trawiastą do nieba poniesie Malutkimi stopkami zadepcze ślady swoje i odejdzie przez wrota.. odejdą oboje Przyjęte jest że każdy trener też posiada litwicka Zradza się On niepostrzeżenie, gdy czas umyka Trenerowi który potrafi oddać pokemonowi całe serce A ten oddaje swoje, na łapkach, a życie w podzięce Dzieli litwick na dwa, takie same, złączone mocą I już na zawsze Oddish z Trenerem, jedną drogą kroczą Oddish walczył... lecz spadł w przepaść na skały Trener krzyczał w rozpaczy... ostre krawędzie litwicka zabrały I nie mogąc znieść utraty... drogi którą z nim kroczył Na spotkanie z wrotami... Pewny... Do Oddisha skoczył Wybieram Cię Oddish.. ... dwa płomienie wiatr niesie Dusze trawiaste do nieba poniesie A liście wiatr... dłoń głaska Trener Go tuli... to końca... namiastka Przyjęte jest że litwick potrafi jesienią, raz na tysiąc lat Przeistoczyć się w lamptena, zmienić pokemona, trenera i ich świat Płomień zostaje zamknięty w krysztale i jest chroniony Jest w jednym miejscu i nie rozdmuchuje go na wszystkie strony Ta moc posiadania nadana jest pokemonom bez przyczyny Kiedy stworzenie potrafi popatrzeć na świat i wybaczyć swe winy Płomień rośnie i ogrzewa a pokemon otrzymuje lśniącą aure... Artemiz przerywa czytanie. Czy mnie kiedyś to spotka? Popatrzył na margines a tam delikatnie zatarta, mała notka "Pierwszej złocistej jesieni w zadumie Odszedl mój Ponyta w braci tłumie Wybieram Cię Ponyta.. ...a płomień wiatr niesie Dusze ognistą do nieba poniesie Kopytkami zastuka o bruk do piekła I popędzi galopem.. dusza pociekła Woskiem po oczach litwick, iskrzących sie w mroku Tego ostatniego listopada, bierzącego roku..." Lśniąca aura trwa do końca żywota pokemona, jednak ma wade Żyje wiecznie do momentu aż jego trener w pojedynku z wrotami nie da rade Przyjęte jest że trener ma zawsze i wyłącznie litwicka Nie dostaje lamptena a czas jego, jak czlowieczy czas, mu pomyka Lśniące pokemony trwają tak długo jak ich trener plecy im daje Plecy czli ochrone miłość i wsparcie kiedy przy nich staje Dzieki lamptenowi pokemon może żyć wiecznie w lśniącej skórze Lecz bez pleców, płomień traci blask, a dusza, to tylko napis na murze Oddish przekroczyl wrota a obok stał jego Trener w światłości Zielone oczy obojga przepełnione były płomieniem trawiastej miłości Kroczyli dalszą drogą, przed siebie, ścieżką w nieznane A w księdze zamoczonej w której woskiem było napisane: Za trenerem podążał mały litwick z płomieniem jak muszelka Za Oddishem leciał lampten, różnica była niewielka I gdy wrota się zamknęły za nimi , jesienią na cmentarzu Zapalcie za nich świeczkę, na grobie, na życia ołtarzu... Bo tylko raz na tysiąc lat w listopadzie, pierwszego dnia Ta magiczna historia mogła istnieć... dobiegła końca Artemiz księge odkłada i o stół się podpiera Patrzy na swojego Metapoda, Swego przyjaciela On jeszcze nie wie, nadszedł pierwszy dzień listopada I gdy czytał karty woskowe chandelure już siada Obok jego robaka i dusze oczami ciemno zielonymi przenika bo wie, wiedział zawsze, że będą wiecznymi Artemiz westchnął bo wszystko było tak proto wyjaśnione Jak świeczki życia które gasną gdy życie jest stracone Wytarł by jeszcze spodnie brudne i mokrą podłogę Metapod się obudził, wziął ścierkę "Ja, Tobie, pomogę" Na ostatniej stronie księgi bylo napisane Na okładce podartej, atramentem zachlapane: Przyjete jest że raz na całą wieczność lampent się przeistacza Staje sie chandelurem lecz ma naturę samotnego tułacza Który niechętnie a wręcz wcale do pokemona się nie przykleja Próżno go spotkać a mieć Go za plecami to pusta nadzieja Powstaje nie z płomienia, nie z lewego oka ani pleców czy szkalnej ochrony Jest to tajemnica większa niż zdobycie, zagubionej, wieczystej korony Jedno jest pewne Trener i pokemon żyją wiecznie Nie przekraczają wrót nigdy, żyją pod prąd, wstecznie A sam chandelure jest zdolny do tego By mieć dodatkowe cztery płomienie dla innego Zagubionego pokemona co stracił litwicka Na tym tom pierwszy księgi się zamyka... Artemiz jeszcze nie wie, ale wkrótce się zorientuje Na czym ta historia, na czym się buduje I będzie wiadome że jesień to nie płomień w kominku To nie Odissh z Trenerem i w bułce garść kminku Którą zjadł z zupą która się... rozlała Przez księgę życia co do rąk Mu.. wpadała "Mówią że słowa nie mają żadnego znaczenia I że łatwo je tworzyć, w magii uzdrowienia Lecz czasem wierzymy że to jest płomień blady Który ma wszelkie zalety i musi mieć wady" Została jeszcze obława – to pokusa... którą świat nam skrada Z wyrazami szacunku Groszek Zielony Odnośnik do komentarza
Szumi Napisano 13 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 13 Październik 2016 (edytowane) Gdy zgasło już ostatnie światło na niebie wtedy obudziłem się i jak zawsze musiało padać. Wstałem z łóżka ,ale nie czułem się najlepiej, więc postanowiłem się wyjść na spacer. Założyłem kurtkę i buty, zabrałem ze sobą psa żeby było mi raźniej. Gdy przechodziliśmy pewną uliczką coś go w oddali zainteresowało i pobiegł w tamtą stronę. Wołałem go, ale on nie przychodził więc postanowiłem go poszukać. Wróciłem do domu po latarkę i ruszyłem w pogoń przez las. Znalazłem go zapatrzonego w mały, dziecięcy wózeczek. Gdy pochyliłem się nad nim ujrzałem, że w wózku leży małe dziecko. Wołałem, ale nikt nie przychodził. Postanowiłem, że zabiorę je ze sobą do domu. Gdy wróciliśmy na niebie ukazywało się słońce. Pomimo tego, że byłem śpiący i tak nie mogłem zasnąć. Po głowie chodziła mi myśl co zrobić z dzieckiem. Nagle z sąsiedniego pokoju usłyszałem płacz i szczekanie psa. Szybko zerwałem się z łóżka i pobiegłem w stronę źródła dźwięku. Nad wózeczkiem dziecka stała jakaś postać, jakby szepcząca "porzuć to dziecko, będzie źle z tobą jeśli tego nie zrobisz". Po chwili postać znikła jak gdyby nigdy nic. Ja, przerażony, stojąc w progu pokoju jak osłupiały wyszeptałem jedno słowo "czemu?" . Pomyślałem: "Dlaczego zawsze takie rzeczy mnie się przytrafiają?" Tego samego dnia zadzwoniłem do domu dziecka i na policję. Wytłumaczyłem im całą sytuację. Ale gdy podałem miejsce gdzie je znalazłem konwersacja się zakończyła. Żaden z domów dziecka do którego zadzwoniłem nie chciało go przyjąć. Zmęczony całym dniem położyłem się wcześniej i pogodziłem się z myślą że muszę się nim zaopiekować.Był to chłopiec dałem mu na imię Merlin. "Dwadzieścia lat później" Stałem się ciągle: siedzącym w bujanym fotelu zmierzłym staruszkiem z którym nikt nie chce rozmawiać.Mój przybrany syn wyprowadził się i rzadko mnie odwiedzał. Położyłem się o 16:30. Myślałem ,że Merlin chciał mnie odwiedzić ale wtargnął do domu jak burza pies zaczął na niego szczekać. Zakradł się do mojego pokoju z nożem w ręku . Zaczął biec w moją stronę ale nagle upadł podszedłem do jego ciała ,ale on już nie żył. Po chwili do domu wtargnęła policja którą 20 lat temu prosił o rozwiązanie sprawy z dzieckiem. Dowódca policji podszedł do mnie i wytłumaczył mi ,że obserwowali Merlina.Mówili ,że to dziecko było synem szatana.Młody Belzebub miał zamordować tego który go znalazł to był cel jego życia. Byłem przerażony dostałem zawału. Kilka dni leżałem w szpitalu. Wypuścili mnie i od razu się wyprowadziłem . Nie chciałem już nic mieć z tym wspólnego. Chciałem jednego . Zapomnieć o tym co się wydarzyło. THE END Nick z gry : Szumi =^.^= Myślałem że nie trzeba grać w DG żeby można wziąć udział Edytowane 14 Październik 2016 przez Parlaxi Specjalnie dla Ciebie będę rozpisywała każdy konkurs tak jasno, żebyś nie miał problemów ze zrozumieniem zasad ;) Gracze PG = pokemon, Gracze DG = pies Odnośnik do komentarza
Gość Canar Napisano 15 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 15 Październik 2016 PG: Canar Odnośnik do komentarza
Domiin Napisano 16 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 16 Październik 2016 Pewnego dnia w samo południe Snorlax mój stwierdził że z nudów schudnie, Na dworzu zimno i ciągle pada snorlaxowi szybko waga spada, Tak być nie może pomyślałem i pokemona na spacer zabrałem, Było fajnie lecz wróciliśmy wcześnie Snorlax powiedział że ma depresje, Nic dziwnego jesienna pogoda nam radości nie doda, Smutny Snorlax siedzi i ziewa wszystkiego mu się odechciewa, Nagle wstał i powiedział do mnie : zapadam w sen zimowy, Obudź mnie na wiosne kiedy trawa zielona urośnie. Nick w PG - Domiin Odnośnik do komentarza
Gość Tetleyka Napisano 17 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 17 Październik 2016 Vaporeon uwielbia zabawę w deszczu Autor: Tetleyka Odnośnik do komentarza
abangel Napisano 18 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 18 Październik 2016 (edytowane) "od spaceru po lesie, po wizytę na cmentarzu"* - Chodź Pikachu, jedziemy do lasu! Na grzyby. Wrzuci się w ocet i na wigilijny stół będą jak znalazł! No właśnie; dokładnie! "grzyby jak znalazł". Bo widzisz Pika; wigilia bez grzybów, to jak ryba bez roweru... muszą być, bo dzień święty święcić trza! - Pika, pika! - ucieszył się Źółtek; lubił las. Szukamy; godzinę, dwie, trzy.... żadnej gąski! Jakaś dżuma czy cholera grzybowa? Oj! a może jaki urok szatański. A na to akurat mam sposób; ofiarę Szatanowi trza złożyć, bo pewnie rzucił na mnie klątwę, bo wnerwił się, że Radia MaRyja słucham.... nóż mam, bo na grzyby go wzięłam; spojrzałam na Pikachu; mam też zwierzę na ofiarę; łatwy rytuał do zrobienia.- Chodź żółty towarzyszu, jedziemy na cmentarz. - Pika? Pika? - zadziwił się, że aż mu szczena opadła.- Pobawimy się na cmentarzu w chowanego - wyjaśniłam.- Pi... - tak dziada zatkało, że nie dokończył zdania. *** Cholera, tyle grobów, a na każdym krzyże, aniołki dla dzieci, Eloe dla dorosłych; Thanatosy jakieś, przecież w takiej scenografii to mogę składać ofiarę Jahve, a nie Szatanowi. Megakicha! Myślę, myślę i nagle! Eureka!- Pikachu, jedziemy na warszawską, na prawosławny cmentarz, tam w chowanego lepiej się bawić. *** Jaki piękny widok! Wśród starych drzew, masowe groby żołnierzy, od lat opuszczone, pokryte trawą i chwastami, a pośrodku pomnik z dwujęzyczną tablicą i z Czerwoną Gwiazdą powyżej!- Sami ateiści i komuniści! Sami wrogowie wiary! Doskonałe miejsce na ofiarę dla Szatana! Złapałam żółtego za tylne łapy i bach! go brzuchem do góry na pierwszy grób z brzegu. Pochylam się, sięgam po nóż... a tu patrzę; grzyby! Rozglądam się, a tu wszędzie przy drzewach, na drzewach, a i w trawie na grobach całe stada opieniek i boczniaków!- Szatanie! - szepcę - najpierw ofiara, a potem nagroda! A nie odwrotnie; tyle grzybów! Ale ty jesteś zdolniacha, tylko trochę bałaganiarz. No, co się dziwię? W końcu Szatan jest przecież chaotą; discordianinem aż miło.- Pikachu, mój żół... ups! mój czerwony towarzyszu, a o kant dupy potłuc tego chowanego. Bierzemy się za zbieranie! Boczniaki pójdą w ocet, a opieńki ususzymy i w Wigilię zrobimy z nich uszka grzybowe do barszczyku - czerwonego, oczywiście! *** Oczyściłam grzyby; boczniaki na kaloryfer; opieńki do gara; koniec pracy.- Wiesz Pikaczu? - mówię - dzisiaj, to się cudem ze stryczka urwałeś. Zaśpiewałbyś coś Szatanowi w ramach wdzięczności. - Pika pika - pika pika - pikaaaaaaa - pika! - zapikapikował na melodię znaną mu ze stadionu Radomiaczka.- Mogłeś coś sensowniejszego zaśpiewać; "Hymn do Szatana" Carducciego, albo "Litanie Do Szatana" Baudelaire'a; ale nie martw się - pocieszyłam gada - Jak to mówi się: "ujdzie w tłoku". I tak dumam; jak spędzić resztę wieczoru? A tu dziś już drugi raz: Eureka!- Urwałeś się ze stryczka, albo się i nie urwałeś - powiedziałam sobie w myślach; i już na głos. - Pikachu? Pogramy w PokeGrę? - Pika, pika! - ucieszył się.- To włączę komputer, pójdziemy sobie na takie jedno Wzgórze... i Zapdosa poszukamy - i w myślach znowu - - zobaczymy, czy się dziś ze stryczka urwałeś... abangel, październik 2016 * tytuł nie jest mój, by praw autorskich nie naruszyć, informuję, że wzięłam go z Regulaminu Konkursu napisanego przez Tą, Której Imienia nie wolno wymawiać. A informuję o tym, bowiem tekst ten, autorstwa Czarnej Pani stał się natchnieniem. Dosłownie! W sekundę po jego przeczytaniu, miałam w głowie całą akcję; a to najtrudniejsze! Bo jak jest pomysł akcji; opowiedzieć ją, to już tylko 30-minutowa formalność i kilka dni poprawek. Dziękuje więc Lordini za te 8 słów, bez których nie napisałabym powyższego tekstu; co byłoby wiekopomną stratą dla literatury polskiej. (chyba powyżej, jakaś inna bajka mi się przypałętała?. W TV leciały właśnie "Insygnia Śmierci cz.1" - Chyba muszę jaranie THC ograniczyć; tylko: "Znał kto kiedy poetę trzeźwego? Nie uczyni taki nic dobrego." Już 500 lat temu wiedział o tym Jan z Czarnolasu) Edytowane 19 Październik 2016 przez Parlaxi Dość kontrowersyjna praca, ale w 100% w Twoim stylu :) Odnośnik do komentarza
Wruszka Pastuszka Napisano 27 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 27 Październik 2016 Listopad jaki jest, każdy widzi. Nazwa zobowiązuje. Tak, ta parówka to pies, zaufajcie mi. Pasta z dogigejm :c Odnośnik do komentarza
Krzyżak Napisano 28 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 28 Październik 2016 Kurczę, Pasta rzuciła to teraz nie mogę być gorsza Jeśli listopad to Wszystkich świętych, a jeśli Wszystkich świętych to i Dziady! Czyli pora odwiedzania wszystkich piesków ubitych na legowiska i zabaweczki eventowe Odnośnik do komentarza
Arvea Napisano 29 Październik 2016 Zgłoszenie Share Napisano 29 Październik 2016 To już rok... Tak samo, jak poprzednim razem, ciężkie deszczowe chmury przysłaniają niebo, gnane lodowatym wiatrem. Mała mogiłka na skraju lasu już nie jest taka samotna. Pojawiła się nowa, świeżo wymurowana i zalana kwiatami i zniczami... Pewnie niedawno był pogrzeb. Stary pan Józef grabił liście i zamiatał alejki. - Nie można tu wchodzić z psem... - zaczął, po czym rozpoznał mnie i mojego starego Ramzesa. - A, to pani... Dobrze, wyjątkowo przymknę oko na zasady, pani pies wygląda jak prawdziwy żałobnik z tym bukietem w pysku. Jak się pani czuje? - Witam, panie Józefie. Nie najgorzej, dziękuję. Nieco lepiej ze zdrowiem... Kolejny silny podmuch wiatru rozdmuchał niewielką kupkę zgrabionych liści z powrotem na alejkę. - Taka robota przy tej pogodzie to syzyfowa praca! - mruknął pod nosem. - No ale co poradzić? Na jutro musi być tutaj porządek, od rana procesje... - Dobrze, nie będziemy panu przeszkadzać - odparłam. - Zdrowia życzę. - Dziękuję i wzajemnie - rzekł pan Józef starając się zdążyć zgrabić uciekające z wiatrem liście. Podeszłam do małego grobu. Ostatni znicz właśnie dogasał. Zgarnęłam liście, które przywiał wiatr. "Kochanemu synkowi"... Jak zwykle łzy napłynęły mi do oczu. Niechciany i chciany jednocześnie. Wymuszony stosunek zaowocował nowym życiem - życiem, które mimo wszystko starałam się utrzymać pod sercem, chociaż lekarze od samego początku mówili, że szanse na to są nikłe, że mój organizm najprawdopodobniej mimo najlepszych starań nas wszystkich odrzuci ciążę, bo jest za słaby... I jeszcze ten krwiak... Chybotliwy płomień zgasł. Wyjęłam nowe wkłady, wymieniłam i zapaliłam knoty. Ramzes położył bukiet na nagrobku i liznął mnie po dłoni. Patrzył na mnie swoimi wielkimi, smutnymi oczami. Przytuliłam go. - Tak, Ramzesik - podrapałam go za uszami. - Wiem, że tobie też jest smutno. Nie dane ci było zobaczyć tego maleństwa... Byłby ślicznym chłopcem... Kolejny lodowaty podmuch przyniósł ze sobą wilgoć i kolejną garść liści. Wstawiłam bukiet do wazonu, zabrałam stare kwiaty i wypalone wkłady. Wyrzucę je wychodząc z cmentarza. Wyjęłam butelkę wody i nalałam nieco do wazonu. "Nie ma sensu dolewać więcej, skoro ma padać" - pomyślałam. - Dobrze, piesiu, wracamy do domu, zanim nas deszcz zmoczy. Z tego wszystkiego zapomniałam wziąć z domu parasola... - Łof! - szczeknął, trącił mnie nosem i zamerdał ogonem. - Tak, wiem... Kiedyś zapomnę o własnej głowie! - podrapałam pupila po grzbiecie, za co dostałam mokre liźnięcie. Rozejrzałam się po cmentarzu. Nikogo już nie było, nawet pana Józefa. Pierwsze krople deszczu spadły mi na twarz kilka kroków za bramą cmentarza. A może to były moje łzy?... ==== Nick w DG: Arvea ==== Odnośnik do komentarza
Parlaxi Napisano 1 Listopad 2016 Autor Zgłoszenie Share Napisano 1 Listopad 2016 Konkurs został zamknięty automatycznie, jednak sam się nie rozstrzygnie.. Wszystkie prace miały w sobie "to coś", każda była na swój sposób wyjątkowa i niepowtarzalna - i każda z nich miała szansę bronić się sama. Niestety, z przykrością muszę wykluczyć z podium dwie prace, zostaną jednak przeze mnie wyróżnione upominkiem w Grze. Jedną z nich jest praca SuperUlika (ten kolor był niepotrzebny. Szaro-brązowy i szaro-niebieski to też odcień szarości, fakt - jednak nie o takie odcienie mi chodziło. Na przyszłość będę bardziej rozpisywała konkursy lub dołączę osobne FAQ) oraz praca abangel (kochana... Dlaczego pokusiłaś się o zachowania niesportowe? Dostałam zgłoszenie, na które nie mogłam być ślepa czy głucha ) Po zmianach na podium, zwycięzcy przedstawiają się następująco: PG: Kategoria RYSUNEK I miejsce: Tetleyka II miejsce: Risu III Miejsce: Canar Kategoria OPOWIADANIE I miejsce: Groszek II miejsce: Puzuar III Miejsce: Domiin DG: Kategoria RYSUNEK I miejsce: Paws II miejsce: Pasta Kategoria OPOWIADANIE I miejsce: Arvea II miejsce: Nickname Każdy Uczestnik dostanie drobną nagrodę za udział. Wszystkie nagrody za udział oraz za podium rozda Administrator Wyróżnienia wręczę osobiście Wszystkim Uczestnikom dziękuję za udział i zachęcam do udziału w kolejnych konkursach Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi